Krach systemu
Relacja z rewolucji
w świecie komunikacji.
Home » » Zawracanie kijem Wisły, czyli o Polskim Stowarzyszeniu Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych (PSIOAMI?)

Zawracanie kijem Wisły, czyli o Polskim Stowarzyszeniu Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych (PSIOAMI?)

Written By CyberScyzor on piątek, 28 kwietnia 2017 | 03:48



Influencerem nie jestem, ale informacja o powstaniu Stowarzysznia Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych zainteresowała mnie z wielu przyczyn. Po pierwsze wiele razy współpracowałem z influnecerami, po drugie Stowarzyszenie stworzone zostało przez środowisko mi bliskie, ponieważ przez parę lat pracowałem w jednej z wiodących agencji PR w Polsce.

Większość dyskusji na jego temat ocieka niewybredną krytyką i zwykłą beką. Mam wrażenie, że agencje PR, które zakładały to stowarzyszenie nie radzą sobie z pewnym rodzajem komunikacji kryzysowej, którą mają w tym momencie. A przecież powinny to ogarnąć, prawda? Jak nie one to kto?

Fakt pozostaje faktem, w komentarzach jest ostra wojna na słowa, twórcy stowarzyszenia ewidentnie nie radzą sobie z krytyką inicjatywy.

Wydaje mi się, że rozumiem intencje stojące za powstaniem stowarzyszenia, uwierzcie mi, że współpraca agencji PR z "influencerami" to prawdziwa orka na ugorze. Żeby była jasność, używam cudzysłowu świadomie. Nie piszę tu o influencerach z pierwszej ligi, ludzi, którzy mają duże, żyjące społeczności. Tacy zazwyczaj wiedzą co robią i w większym lub gorszym stopniu są profesjonalni. Z niejednej akcji marketingowej chleb jedli i wiedzą czego oczekuje od nich klient. Lepiej lub gorzej, świadomie bardziej lub mniej rozumieją potrzeby klienta i się do niego dostosowują tworząc cenniki i rozumiejąc efekty jakie powinni uzyskać.

Co znaczy "być profesjonalnym" - otóż nie mniej nie więcej a oferowanie przemyślanego produktu i dostarczanie przewidywalnych efektów. Jak w każdej branży przy haśle profesjonalizm pojawia się słowo"powtarzalność". Jeśli kupujemy telefon od profesjonalnej firmy mamy gwarancje, że produkt jest określonej jakości a jeśli nawet nie jest to mamy gwarancję, że firma go wymieni, odkupi lub inaczej będzie poczuwała się do rekompensaty.

Kupując telefon w firmie "nieprofesjonalnej" nie mamy pewności, czy ten telefon będzie działał jak trzeba ani też nie mamy pewności, że ta firma uzna nasze roszczenia co do jakości produktu.

Co inteligentniejszy czytelnik zapewne zorientował się już do czego dążę.

Tak... jest rzesza micro influencerów zupełnie "nieprofesjonalnych". Dzisiejszy świat to jeden wielki bałagan, wszystko jest rozproszone, rozmyte. Wpływ na ludzi również. Kiedyś było łatwiej. Były dwa programy w telewizji, 3 w radiu i 6 gazet. Potem było już tylko trudniej zasadniczo w każdej dziedzinie a na pewno w komunikacji. Nie dość, że do telewizji doszły jakieś jutuby, to jeszcze zamiast dziennikarzy pojawili się influencerzy, z zasięgami przynajmniej podobnymi do tych dziennikarzy ale z każdym trzeba rozmawiać osobno, każdy ma sowje "widzimisię", wizję, ceny, zasięgi. Nic nie jest ustandaryzowane. Najgorsze jest to, że każdy może zostać "influencerem", dwa kliknięcia i mamy bloga, kanał youtube, ba 200 zł i możemy kupić sobie fake'owe subskrybcje, followersów i udawać, że mamy żywą społeczność. Już jest podstawa aby zgłosić się do klienta (czy to bezpośrednio, czy za pośrednictwem agencji) i oferować swoje usługi "promocyjne". Kłopot polega na tym, że klienci nie mają praktycznie żadnych umiejętności i narzędzi weryfikacji takich "influencerów". Wielką niewiadomą zaś jest efekt takiej współpracy (mowa tu jest o efektach mierzalnych czy to zasięgu, czy zaangażowaniu czy innych mierzalnych parameterach pożądanych w kampanii)

Można oczywiście post factum sprawdzić zasięgi, zaangażowanie i post factum stwierdzić. Ulalala.. ale utopiliśmy kasę. Zrobić smutną minę i uczyć się na własnych błędach. Można też nie wchodzić w tego typu "deale" narażając się na krytykę, że świat się zmienia a my zostajemy w tyle. Oba rozwiązania są raczej z tych niezbyt atrakcyjnych dla agencji. Dlatego rozumiem potrzebę ustandaryzowania rynku. Mają w tym interes zarówno klienci, agencje jak i zapewne sami influencerzy (mowa tu o tych o ustabilizowanej pozycji).

Kłopot jednak polega na tym, że do tej "standaryzacji" używa się metod, delikatnie to ujmując, niedzisiejszych. Tak jak nie udało się ogarnąć rynku grafików komputerowych, gdzie problemy są dokładnie te same - brak możliwości oceny efektów, brak możliwości przewidzenia kosztów, rozproszenie rynku i rzesza "nieprofesjonalistów" oferujących usługi w cenach dumpingowych, tragicznej jakości przy użyciu chwytów nieuczciwej konkurencji.Jest też grupa grafików faktycznie profesjonalnych, cenionych na rynku ale oni nie mają najczęsciej czasu na bawienie się w stowarzyszenia, bo zwyczajnie robią swoje, to co lubią i do czego są powołani - czyli do tworzenia dobrej grafiki. Na tym rynku nie udało się stworzyć nic na wzór Stowarzyszenia, chociaż wiele prób było podjętych i wciąż są podejmowane.

Ba na rynku influencerów też swego czasu pojawiła się taka inicjatywa nazywało się to, o ile mnie starcza pamięc nie zwodzi, Stwoarzyszenie Vlogerów i Blogerów. Inicjatywa faktycznie wyszła od najbardziej wpływowych influencerów, powstało dużo zamieszania, parę osób włożyło w stowarzyszenie dużo pracy, skończyło się samorozwiązaniem.

Dlatego uważam, że PSIOAMI skazane jest na niepowodzenie, to tytułowe zawracanie kijem Wisły. Nie uda się znaleźć wystarczającej liczby ludzi, żeby standardy wypracowane przez Stowarzyszenie stały się faktycznymi standardami obowiązującymi na rynku. Zawsze znajdą się ludzie, którzy za parę złotych będą obiecywać złote góry efektów, a obiektywna weryfikacja ich efektów nie będzie im na rękę. To zwyczajnie nie te czasy, kiedy da się taki rynek standaryzować, uregulować i centralizować. Trzeba się  raczej pogodzić z rozproszeniem i próbować szukać zewnętrznych narzędzi weryfikacji - niezależnych od influencerów, agencji i klienta. Może to pomysł na biznes? Nie dziękujcie. Jednak i tak życzę wszystkiego najlepszego, choć uważam to za stratę czasu i energii. Jeśli jednak ktoś ma ochotę to kto mu zabroni?


Źródło informacji:
http://publicrelations.pl/powstalo-polskie-stowarzyszenie-influencerow-i-osob-aktywnych-w-mediach-internetowych/

Zdjęcie wykorzystane na licencji Creative Commons
SHARE

About CyberScyzor

0 komentarze :

Prześlij komentarz